Przejdź do głównej zawartości

Wakacyjny niezbędnik w trasie

Podczas urlopu, jeśli nigdzie poza Polskę się nie wybieramy, lubimy pojeździć po naszych krajowych miejscówkach. Niezbędnym więc gadżetem była nawigacja samochodowa, którą zakupiliśmy już ładnych kilka lat temu. Teraz mamy już inny model, inne mapy i ogólnie wiemy nieco więcej. Jednak trzeba było swoje przejść, by mieć wiedzę na aktualnym poziomie. Zresztą te kilka już ładnych lat temu, mapy i nawigacja pozostawiały dużo do życzenia. Od opowieści o tym jak ktoś ze szwagrem środkiem pola po autostradzie jechał, po te nasze osobiste wrażenia, kiedy droga nad morze zaprowadziła nas w kompletne chaszcze i miejscowi musieli nam pomagać, wyjechać na prostą.

Źródło: http://mapygps.pl/nawigacja-samochodowa/

Obecnie już takich problemów nie ma. Ufam na tyle naszej nawigacji, że już nie siedzę z dodatkową, papierową mapą. Czasy się zmieniły, ale samochodowy GPS jest nadal moim wakacyjnym niezbędnikiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jesień nadchodzi nieubłagalnie

Dni stają się coraz krótsze. Pogoda robi się dosłownie z dnia na dzień coraz zimniejsze. Niewątpliwie nadchodzi jesień. Z jednej strony bardzo lubię tę porę roku, bo można bez wyrzutów sumienia posiedzieć w domu pod kocykiem. Zaczyna się sezon herbaciany - na gorące napoje i powoli zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Człowiek mimochodem zwalnia i dostaje jakieś takiej zadumy. Z drugiej strony często pada deszcz, słońca jest jak na lekarstwo i nie bardzo można wyjść pospacerować. Wiele osób dostaje depresji i nikomu nic nie chce się robić. Ech...szkoda negatywnie się nastawiać. Lepiej pójdę zapalić sobie świeczkę, by nastrój się zrobił nieco bardziej romantyczny ;)

Wszyscy pamiętamy co robiliśmy 10 kwietnia

Kogokolwiek się nie zapytać, każdy praktycznie z precyzyjną dokładnością jest w stanie powiedzieć, co robił 10 kwietnia 2010 roku. Wtedy, kiedy dowiedział się o katastrofie smoleńskiej. Tak nasza psychika  i pamięć działa, że w obliczu silnych emocji, możemy zapamiętać daną datę i przede wszystkim to, co robiliśmy w tym momencie. Każdy z moich znajomych, do dziś pamięta, gdzie był i co robił, jak się dowiedział o tej tragedii. Ja byłam po sobotniej imprezie i spała u mnie znajoma. Już zdążyłyśmy wstać, ogarnąć się - ona składała pościele, ja robiłam śniadanie. Włączyła tv na Dzień dobry TVN i na dole pojawił się pasek z tą informacją. Zawołała mnie by przełączyć na TVN 24 i wtedy jeszcze nie było wiadomo, czy ktoś przeżył. Pamiętam, że na początku mówili o dwóch osobach, które niby miały żyć i tak sobie mówiłyśmy, by była to pani Kaczyńska. Nawet nie wiem dlaczego. Potem zadzwonili rodzice i znajomi, którzy chcieli nas powiadomić o tej tragedii. Dziś po 7-miu latach, jestem w stanie

Strachy na lachy

Już za kilka dni  - w ostatni dzień października będzie Hallołin. Przez niektórych mocno negowane święto, czy raczej zabawa. Ja nie widzę nic złego w tym, by dzieciaki się poprzebierały i przyszły po cukierki. Tak cukier nie jest najzdrowszą rzeczą na świecie, ale kto ich w dzieciństwie nie jadł i nie pragnął, niech pierwszy rzuci kamieniem. Mnie najbardziej zachwycają tego typu wypieki: Cukiernictwo na wyższym poziomie, niż moje ciastka owsiane, a na pewno zrobione z pomysłem. Jakoś w Stanach potrafią się wszystkim cieszyć i nie doszukują się treści satanistycznych, tam gdzie ich nie ma. Duszki są pocieszne, kolorowe i mają być po prostu smaczne.