Podczas urlopu, jeśli nigdzie poza Polskę się nie wybieramy, lubimy pojeździć po naszych krajowych miejscówkach. Niezbędnym więc gadżetem była nawigacja samochodowa, którą zakupiliśmy już ładnych kilka lat temu. Teraz mamy już inny model, inne mapy i ogólnie wiemy nieco więcej. Jednak trzeba było swoje przejść, by mieć wiedzę na aktualnym poziomie. Zresztą te kilka już ładnych lat temu, mapy i nawigacja pozostawiały dużo do życzenia. Od opowieści o tym jak ktoś ze szwagrem środkiem pola po autostradzie jechał, po te nasze osobiste wrażenia, kiedy droga nad morze zaprowadziła nas w kompletne chaszcze i miejscowi musieli nam pomagać, wyjechać na prostą. Źródło: http://mapygps.pl/nawigacja-samochodowa/ Obecnie już takich problemów nie ma. Ufam na tyle naszej nawigacji, że już nie siedzę z dodatkową, papierową mapą. Czasy się zmieniły, ale samochodowy GPS jest nadal moim wakacyjnym niezbędnikiem.
W końcu czuć nadchodzące lato w powietrzu. Dosłownie z kurtek zimowych przechodzimy od razu do szortów i japonek. Pogoda kompletnie zwariowała. Kiedy więc zrobi się już tak ciepło, z obiadami różnie bywa, bo nie chce się aż tak jeść. Zaczynam podawać wtedy albo lekkie sałatki, albo makarony, byle nie było to jedzenie tłuste, ciężkostrawne i gorące. A podczas prawdziwych upałów na stole królują u nas chłodniki. W nadchodzący weekend mam jednak ochotę zrobić gofry, które nieodzownie kojarzą mi się z wypoczynkiem nad naszym polskim morzem. Gofrownica jest kupiona i leży przez pół roku w szafie. Dopiero w letnich miesiącach człowiek sobie o niej przypomina. Plan jest taki, że w sobotę robimy gofry. Świeże owoce już są, tylko śmietanę trzeba dokupić. Ja i tak najbardziej lubię gofry zupełnie bez niczego. Nie potrzebuję nawet cukru pudru. Kiedyś muszę spróbować też wersji wytrawnej, bo widziałam przepisy na gofry z mąki pełnoziarnistej, czy z dodatkiem startej cukinii.